Marzec zaczął się dla mnie i mojej najbliższej rodzinki dość cieżko. Wszyscy przeszliśmy wirusa, "którego-nazwy-nie-można-wymawiać". Nie było to niestety lekkie doświadczenie i poskutkowało spadkiem sił twórczych. Mimo wszystko zabrałam się za zaległości i zaczęłam realizować moje postanowienie na ten rok - zamiast wielkiego albumu pełnego layoutów, ten rok postanowiłam zmieścić w 4 notesach - jednym na kwartał.
Dlatego, gdy dowiedziałam się, że w nowej kolekcji notebooków znalazł się Diary Journal - wiedziałam, że będzie moim ulubionym zaraz obok Travel Journal'a. Wydrukowałam zdjęcia i poszło! Z kolekcją Journal Stories to pesteczka. Do tego doszło kilka stempli wygrzebanych z półki i tadaaam. Kilka stron już jest gotowych :)
Strony Diary Journal'a okleiłam papierami z kolekcji Journal Stories. Dołożyłam do nich karty do pocket scrapbookingu z kolekcji Let's fun. Stemple donnutów - to przeuroczy zestaw, który znajdziecie tutaj. Odcisnęłam pączuszki na tym papierze. Do tego stemple tęcza z tego bloczka i gotowe.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Zostaw komentarz, będzie nam miło.